czwartek, 12 października 2017

Co z tymi emolientami? Wielki test kosmetyków firmy ALLERCO

Jak to jest z tymi emolientami? Gdy w ciąży słyszałam, że mam kąpać dziecko w emolientach zaczęłam się zastanawiać co to w ogóle jest i zagłębiać temat. Emolient to substancja hipoalergiczna wytwarzana najczęściej z oleju konopi wzbogacona o nienasycone kwasy omega 3 i 6. Te specyfiki natłuszczają skórę i tworzą na niej warstwę ochroną, która pozwala zatrzymać wodę w komórkach. Dodatkowo chronią one skórę przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych. Zazwyczaj stosuje się je u niemowląt, których skóra jest wyjątkowo wrażliwa, a także u ludzi chorujących na atopowe zapalenie skóry czy posiadających zmiany skórne wywołane reakcją alergiczną. 

Już przed narodzinami Idalii stwierdziłam, że nie będę ich używać, jeżeli skóra małej nie będzie tego potrzebować, tak samo jak od początku nie prałam niemowlęcych ubrań w środkach hipoalergicznych. Nie raz słyszałam o przypadkach, w których rodzice w późniejszym czasie, kiedy ich pociechy urosły, mieli problem z wprowadzeniem "normalnego" płynu do prania czy środków czystości. Od pierwszych dni więc stosowaliśmy płyn do kąpieli wraz z szamponem firmy Bambino i oliwkę do ciała tej samej firmy (pisałam Wam o tym przy artykule dotyczącym wyprawki- KLIK). Podczas wizyt położnej, które odbywały się w pierwszych tygodniach życia córki dowiedzieliśmy się, że nie oliwkuje się już noworodków, a skoro nie zdecydowaliśmy się używać emolientów, mamy oliwkę wlewać bezpośrednio do wody. Tak też robiliśmy przez pół roku życia Idalii.



Po pewnym czasie pojawił się jednak pomysł wypróbowania emolientów firmy Allerco, a ja miałam mieszane uczucia. Bo skoro od początku nie chciałam stosować tego typu specyfików na skórze swojego dziecka, dlaczego miałabym nagle zmienić swoje zdanie? Przekonał mnie fakt, że produkty tej firmy są przeznaczone również do stosowania przez osoby dorosłe. Gdy byłam małym dzieckiem stwierdzono u mnie liszaja wodnego, prościej - uczulenie na wodę. Dermatolog powiedział mojej mamie, że powinnam kąpać się w mleku, aby uniknąć występowania zmian skórnych na moim ciele po każdej kąpieli. Kąpałam się jednak dalej w wodzie i po dzień dzisiejszy muszę pamiętać o porządnym natłuszczeniu ciała po wyjściu z wody, aby uniknąć okropnie swędzących zmian na mojej skórze, które pojawiają się głównie na ramionach. Pomyślałam, że może proponowane emolienty będą zbawienne, bo jako mama niestety często brakuje mi czasu na skorzystanie z dobrodziejstw balsamu i oczekiwania na jego dokładne wchłonięcie się w moją skórę.

Postanowiłam przetestować płyn pod prysznic (na moje zmiany skórne), emulsję do kąpieli (no cóż, skoro już testuje na sobie to dziecku nie odmówię prawda?) i szampon nawilżający (suche i puszące się włosy to moja zmora dnia powszedniego). 




Już pierwszego dnia po odebraniu kosmetyków przygotowałam małej emolientową kąpiel. Nie dodałam do niej ani odrobiny oliwki do ciała, chcąc zobaczyć jaka będzie reakcja skóry córki na nowo zastosowane specyfiki. Idalki skóra w dotyku była miękka i gładka. Po paru dniach od stosowania było widać, że cały czas jest dogłębnie nawilżona.

Tego samego dnia rozpoczęłam testowanie linii Allerco na własnej skórze. Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy po porannym prysznicu nie zauważyłam żadnych zmian skórnych na swoich ramionach. Od tamtej chwili poranna toaleta skróciła się o kilka cennych dla matki minut, które mogę poświęcić innym codziennym czynnościom. Oczywiście czasem w celu wieczornego relaksu po ciężkim dniu wklepuję w swoje ciało ładnie pachnący balsam, ale wspaniale jest czuć, że po prostu MOGĘ to zrobić, a nie MUSZĘ.

W przypadku szamponu mam mieszane uczucia. Nie potrafiłam go całkowicie zdefiniować, dlatego poprosiłam o pomoc siostrę i narzeczonego. O ile Krzysiek był zachwycony szamponem i chwyta po niego codziennie, tak my z moją siostrą wyodrębniłyśmy jego plusy i minusy. Ogromnym plusem jest stan włosów po umyciu. Są one miękkie, lśniące i gładkie, można z łatwością ułożyć je w przeróżne fryzury. Minusem natomiast jest zachowanie się szamponu w trakcie jego bezpośredniego używania. Szampon nie pieni się i mimo, że wiem, że jest to oznaka braku w składzie sztucznych barwników, strasznie mi to przeszkadzało. Włosy niestety plączą się i trudno je rozczesać jeżeli są mokre. W przypadku krótkich włosów Krzyśka i Idalki nie stanowiło to większego problemu, jednak przy moich grubych i średniej długości włosach czy długich włosach mojej siostry problem był dość odczuwalny. Całe szczęście na rynku łatwo dostać preparaty ułatwiające rozczesywanie, więc warto w nie zainwestować, aby w pełni cieszyć się z działania nawilżającego szamponu Allerco.




Testowane przeze mnie emolietny nie mają w składzie substancji zapachowych, co klasyfikuje jako plus i minus tych produktów. Plus dla mnie, ponieważ przy korzystaniu z przeróżnych perfum, zapachy nie mieszają się, co często prowadziło do powstawania nieatrakcyjnej, a nawet męczącej woni, tak minus w przypadku mojej córki. Brakuje mi po prostu tego charakterystycznego zapachu niemowlaka po kąpieli, co otwarcie nazywam swoim widzimisię. 

Głównym składnikiem kosmetyków firmy Allerco jest molekuła Regen7. Jest to substancja fizjologiczna, wytwarzana w organizmie człowieka. Jest naturalna - obecna w wyciągu z algi brunatnej i ma pochodzenie witaminowe. Wszystkie wymienione wyżej czynniki wpływają na fakt, że molekuła Regen7 chroni przed powstawaniem podrażnień i korzystnie wpływa na naskórek. Ta działająca regenerująco substancja czynna występuje tylko w produktach firmy PHARMENA.



Podsumowując mój test stwierdzam, że niepotrzebnie tak się wzbraniałam przez tymi emolientami ;) Produkty firmy Allerco są idealne dla aktywnych mam i wszystkich zabieganych kobiet, a także osób ceniących sobie naturalny skład. Kosmetyki te tworzą warstwę chroniącą naszą skórę, a wręcz stają się naszą drugą skórą. Więcej na temat tych kosmetyków i ich szeroką ofertę znajdziecie na stronie internetowej KLIK!



fot. Wiktoria Tajnert
INSTAGRAM- PIEGUSOWELOVE
FANPAGE- PIEGUSOWELOVE 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz