piątek, 12 lutego 2016

Zdecydowanie niezdecydowana.

Żyjemy w świecie gdzie na każdym kroku musimy podejmować decyzje. Jedne należą do tych prostych czy kupić pączka i przeklinać potem siebie, że przecież było się na diecie, albo czy bluzka, którą właśnie zamierzam wziąć nie za bardzo obciąży mój budżet czy mogę sobie pozwolić na ten zakup. Jednak takie decyzje są proste, bo nawet kiedy podejmiemy tą złą i przykładowo zranimy tym siebie,(no a co z tą dietą?), to nie zranimy nikogo w okół siebie. Te decyzje również nie zaważą na całym naszym życiu, bo przecież jeden pączek nie sprawi od razu, że przytyjemy 10 kg, fakt, że w danym momencie będziemy się czuli źle z tą decyzją, nie sprawi, że za miesiąc czy dwa dalej będziemy to rozpamiętywać. Bo po co? Szybko o tym zapomnimy, a naszą głowę przysłonią sprawy dnia dzisiejszego. 

Są jednak decyzje, które wymagają poważniejszych kroków i dotyczą nie tylko nas samych, ale ludzi na których nam zależy. Wiadomo, zawsze w pierwszej kolejności należy pamiętać o sobie i podejmować takie decyzje, które będą dobre dla nas, bo przecież to my będziemy żyli ze sobą do końca swych dni i nikt zamiast nas ich nie przeżyje. Jednak czy naprawdę łatwo jest stać się egoistą do kwadratu i podjąć decyzje taką, która na prawdę może zranić bliskie nam osoby, osoby, na których nam zależy i zawsze będzie zależało? Myślę, że tak. I chociaż to bardzo trudne, to my powinniśmy być dla siebie najważniejsi- gorzej jak źle podjęta decyzja dotkliwie zrani nas samych...

Sprawa komplikuje się, kiedy sami nie wiemy jaką decyzję podjąć, która będzie tą słuszną. Wiemy, że każda z opcji bardzo będzie rzutowała na naszą przyszłość, ale żadnej nie jesteśmy w 100% pewni, a bez tej pewności- nie podejmiemy żadnej. Stoję właśnie przed takim wyborem i powiem Wam szczerze- nie polecam. Żadna nie wydaje mi się zbyt dobra, a także każda z nich jest odpowiednia. Chciałabym mieć taką lupkę, najlepiej trzy, bo mam trzy możliwości i w momencie spojrzenia w każdą z nich widziałabym swoją przyszłość jaka by była za dwa miesiące w momencie podjęcia wybranej drogi życiowej. Brzmi jak marzenie? Być może, teraz o tym marzę, ale kto wie czy to by było korzystne? Przecież należy uważać na to czego pragniemy. 

Przyjaciele i rodzina mi radzą, zdania są wielce podzielone i każdy ma trochę racji w tym co mówi, a także wiele z nich się myli. Bardzo żałuję, że wysłuchałam niektórych opinii, bo z biegiem czasu uważam, że tylko jeszcze bardziej namieszali mi w głowie, w której i tak już nie było kolorowo. Po wysłuchaniu wielu "ja bym zrobiła tak", "ja na Twoim miejscu", "myślę, że powinnaś zrobić tak", w mojej głowie nastąpiła erupcja wulkanu, której lawina spowodowała zamknięcie się na opinie innych i zajrzenie w głąb siebie, zadania sobie pytania "czego Ty chcesz?", tylko problem polega na tym, że ja nadal nie wiem czego.

Kładąc się wczoraj spać liczyłam na magiczne olśnienie, na jakiś znak, który przeważy szalę w odpowiednim kierunku. No i miałam taki sen- K. włączył sobie na noc horror, których ja notabene nienawidzę oglądać przed snem, toteż nie oglądałam, odwróciłam się na drugi bok i poszłam spać, jednak świadomość tego, że taki film leci oraz dźwięki, które się wydobywały z głośników nie wpłynęły na mnie korzystnie. Znacie ten film "piła"? No więc śniła mi się taka "piła". Głos we śnie mówił, że nie szanuje swojego życia i musiałam wydostać się z pułapki, która przygotował dla mnie ów głos. Byłam przywiązana za ręce do jakiegoś podestu i żeby się uwolnić musiałam stopom dosięgnąć klucza... przez rozdrabniacz. Okazało się, ze mam za krótkie stopy, Umarłam. A głos w mej głowie nadal mówił "Za dużo myślisz o tym co jest złe, zdecyduj coś ze swoim życiem, zrób tak, żebyś była szczęśliwa, jak coś Ci w nim nie pasuje to, to zmień, ale nie zastanawiaj się wieki, bo ranisz ludzi w około, tych, na których Ci zależy". Jeżeli to miał być ten magiczny znak, to ja podziękuję, bo to, że muszę w końcu coś wybrać to sama wiedziałam, przed tym traumatycznym snem. Mój mózg ma chyba dość. 

Czasem żałuję, że jestem już dorosła i muszę dokonywać wyborów rzutujących na całe moje przyszłe życie. Mam dość myślenia i skoro nie mogę dostać moich "magicznych lupek", to poproszę o myślodsiewnie w spadku od Profesora Dumbledore'a.... 


https://www.youtube.com/watch?v=W-TE_Ys4iwM

One Directon- Story of my life.


Harry: 
Written in these walls are the stories, that I can’t explain
I leave my heart open, but it stays right here empty for days

Liam:
She told me in the morning, she don't feel the same about us in her bones
It seems to me that when I die, these words will be written on my stone

Zayn:
And I’ll be gone, gone tonight
The ground beneath my feet is open wide
The way that I've been holdin’ on too tight
With nothing in between

Harry:
The story of my life, I take her home
I drive all night to keep her warm and time
Is frozen (the story of, the story of)

Wszyscy:
The story of my life I give her hope
I spend her love until she’s broke inside
The story of my life (the story of, the story of)

Niall:
Written on these walls are the colours, that I can’t change
Leave my heart open, but it stays right here in its cage

Liam:
I know that in the morning now, see us in the light upon the hill
Although I am broken my heart is untamed still

Louis:
And I'll be gone, gone tonight
The fire beneath my feet is burning bright
The way that I've been holdin' on so tight
With nothing in between

Harry:
The story of my life, I take her home
I drive all night to keep her warm and time…
Is frozen (the story of, the story of)

Wszyscy:
The story of my life, I give her hope
I spend her love until she’s broke inside
The story of my life (the story of, the story of)

Zayn:
And I've been waiting for this time to come around
But baby running after you is like chasing the clouds

Niall:
The story of my life, I take her home
I drive all night to keep her warm and time
Is frozen

Wszyscy:
The story of my life I give her hope (give her hope)
I spend her love until she’s broke inside (until she’s broke inside)
The story of my life (the story of, the story of)
The story of my life
The story of my life (the story of, the story of)

Harry:
The story of my life


(...)