czwartek, 15 czerwca 2017

17 urodziny mojej "5 letniej" siostry

Nie wiem co mi odbiło, jak to się stało, co się zadziało? W połowie maja tego roku wpadłam na genialny pomysł zorganizowania imprezy niespodzianki mojej młodszej siostrze. Dodam, że nie byłam pijana, w końcu jestem matką karmiącą i mimo mojego nonszalanckiego usposobienia nie zdecydowałabym się na tak destrukcyjne w skutkach kroki jak spore w ilości picie alkoholu i podanie dziecku mleka z procentami (pewnie lepiej by spała, ale i bez tego źle nie jest). Wydaje mi się, że do tak desperackiego kroku jakim jest sprowadzenie bandy nastolatków pod swój dach, skłonił mnie fakt, że dwa lata i rok wcześniej mieszkałam w stolicy i szczerze nie pamiętam czy młoda w ogóle dostała ode mnie jakiś prezent (no cóż, aż tak idealna nie jestem, ale chyba każdy ma prawo do błędów). Podzieliłam się moim cudownym pomysłem z narzeczonym, a ten lekko przestraszonym głosem zapytał "jak Ty to widzisz?", a widziałam tak:

Postanowiłam zrobić najtrudniejszy tort w moim życiu - kinder tort, ponieważ moja siostra na zawsze będzie dla mnie "kinder". Znalazłam przepis w internecie i zrobiłam, oto on:

Tortownica:
Mąka ( 1 i ¾ szklanki)
cukier (2 szklanki)
jaja (2)
kakao (3/4 szklanki)
olej (pół szklanki)
proszek do pieczenia (1 łyżeczka)
soda (2 łyżeczki)
maślanka (1 szklanka)
gorąca zaparzona kawa (1 szklanka)
sól (pół łyżeczki)
ekstrakt waniliowy (1 łyżeczka)

Mąka i kakao- przesiewamy, mieszamy z cukrem, solą, proszkiem do pieczenia i sodą.
Maślanka + jajka + wanilia + olej- roztrzepujemy.
Miksujemy wszystko na niskich obrotach, dodajemy kawę i mieszamy.
Wszystko dajemy do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia, pieczemy 60 minut w 180 stopniach. 
Sprawdzamy ciasto patyczkiem, który nie może się lepić, następnie uchylamy drzwi piekarnika i chłodzimy kilkanaście minut, potem wyciągamy z formy i studzimy do końca, przed krojeniem najlepiej odczekać całą noc.
kroimy na 3 blaty.

Jako, że nasz piekarnik jest nieprzystosowany do takich eksperymentów, w piątek rano, podczas gdy moja siostra była w szkole, wzięłam Idę "pod pachę" i poszłam (po raz kolejny dziękując losowi, że mieszkamy tak blisko) do rodziców robiąc tą część tortu u nich i błagając w eter by Wiktoria nie postanowiła zwolnić się wcześniej z lekcji. Nie zwolniła się, tata też jej nie zwolnił, ciasto wyszło, a ja, zacierając za sobą wszelkie ślady, wróciłam z córką do domu.

Krem:
Twaróg śmietankowy (500 gram)
cukier puder (1 szklanka)
kakao (2 łyżki)
mleko w proszku (3 łyżki)
śmietana kremówka 30 % (250 ml)
śmietan- fix (lub inny zagęstnik) (1 opakowanie- opcjonalnie)

Twarożek + cukier puder + kakao + mleko w proszku – ucieramy à dolewamy stopniowo śmietanę i miksujemy do powstania kremu ( + zagęstnik i miksujemy jeszcze chwile)
Kremem przekładamy blaty ciasta, rozsmarowujemy go też na bokach i lekko na wierzchu. Tort wstawiamy do lodówki na minimum godzinę.

Polewa:
czekolada mleczna (100 g)
śmietana kremówka (80 ml)

Podgrzewamy śmietanę aż będzie gorąca  (nie do gotowania!)
Czekoladę łamiemy na drobne kawałki i zalewamy gorącą śmietaną, czekamy minutę, mieszamy aż czekolada się rozpuści (jak nie można lekko podgrzać).
Polewę odstawiamy do ostudzenia (ok 3 minut, nie może być ani za gorąca ani za zimna). 
Lejemy małą łyżeczką po brzegach i wierzchu ciasta, na końcu rozsmarowujemy ja na wierzchu.

Dekoracje układamy póki czekolada nie zastygła całkowicie.



Do jedzenia przygotowałam także pancake'sy, oto przepis:

mąka ( 1 i ¼ szklanki)
jajko (1)
maślanka (1 i ¼ szklanki)
cukier puder (1/4 szklanki)
proszek do pieczenia (1 łyżeczka)
soda (1 łyżeczka)
oliwa (1/4 szklanki)
szczypta soli

W blenderze miksujemy wszystkie składniki na gładką masę o konsystencji śmietany. Rozgrzewamy patelnię i na średnim ogniu smażymy z dwóch stron. Podajemy z syropem klonowym, masłem lub cukrem (ja podałam marmoladę). Przy akcie twórczym tego przepysznego dania, popryskałam się rozgrzanym olejem. Takie oto poświęcenie. Mam tylko nadzieję, że nie będzie blizn.



Jako, że nie za bardzo znam wszystkich bliższych znajomych mojej siostry, poprosiłam o pomoc w zapraszaniu ludzi naszą kuzynkę, która jest w wieku młodej i z którą na co dzień się trzyma. Dałam limit do 10 osób, nie wiem dlaczego zaproszonych zostało 13. Pojawiło się 9, także nie było najgorzej. Wśród zaproszonych gości była moja przyjaciółka, moje duchowe wsparcie w trakcie całej imprezy, za które ogromnie dziękuję! 


Krzysiek wziął sobie w ten dzień wolne. Wraz z czterema kolegami zabrał Idalię nad wartę. Rozmroziłam 180 ml pokarmu z mojego litrowego arsenału i z butlą w ręku życzyłam im dobrej zabawy. Postanowiliśmy, że lepiej będzie, jak wyjdą sobie na świeże powietrze, bo widok 9 nowych twarzy mógł być dla małej dość stresujący, a ja również nie chciałam towarzystwa co pięć minut uciszać, bo przecież nie o to chodzi w przyjęciach. Bałam się, oczywiście, że się bałam czy sobie poradzą, jednak moje obawy okazały się wielce niesłuszne, tata świetnie się bawił z córką, a córka okazała się dla taty bardzo łaskawa i nie płakała. Skorzystał na tym każdy, bo mama mogła sobie pozwolić na wypicie pierwszy raz od 10 miesięcy małej ilości winka - zbawienne! 

Pozostała zagadka jak ściągnąć siostrę do mojego domu. Mogłam co prawda zadzwonić i powiedzieć, że ma przyjść, jak codziennie, pomóc mi znieść wózek po schodach, ale wiedząc, że przyjdzie w swoim reprezentacyjnym stroju czyli w krótkich spodenkach, powyciąganej starej bluzie i braku makijażu postanowiłam jej tego nie robić. W końcu miała być szczęśliwa. Więc powiedziałam po prostu, że zabieram ją gdzieś z okazji jej urodzin. Nie powiedziałam gdzie, co jej bardzo nie pasowało, bo nie wiedziała jak się ubrać, ale musiała dać radę. Napisała mi nawet, że idzie w samym staniku, czemu bardzo kibicowałam, ale chyba w ostatnim momencie zmieniła zdanie.


Nie wiedziałam co w dzisiejszych czasach robią na takich imprezach 17-latkowie, ale jak się okazało, to samo co dorośli, ale bez alkoholu. Lepiej, nie? Fajnie, że jest jeszcze w naszych czasach młodzież, która potrafi się dobrze bawić w swoim towarzystwie. Brawa! Rozmowom, śmiechom i radości nie było końca.












Jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim za przybycie. Jesteście fajnymi młodymi ludźmi. A Ty młoda, nie przyzwyczajaj się. To był jednorazowy akt dobroci! Sto lat, sto lat! 

Zdjęcia zrobiła moja przezdolna kuzynka Aniela Dmochowska. Dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz