Kobiece piersi w
czasie ciąży i w pierwszych miesiącach życia dziecka to temat rzeka. Chciałabym
się podzielić swoimi doświadczeniami, aby kobiety, które jeszcze w ciąży nie
były, wiedziały czego mogą się spodziewać. Informacji w internecie jest dużo,
opinii różnych osób jeszcze więcej, tak że człowiek może się pogubić. W każdym
razie ja się gubiłam.
1. Nabrzmiałe
piersi w pierwszych dniach ciąży to rzecz normalna. Czy pojawia się to u wszystkich
kobiet czy nie, tego nie wiem, wiem natomiast, że moich przez pierwsze trzy
tygodnie nie szło dotknąć. Zawsze miałam ten problem przed miesiączką, więc nie
zwróciłam na to zbytnio uwagi, jeśli jednak Was to nie dotyczyło, może być to
pierwszy objaw tego, że w Waszym brzuszku zaczęło rozwijać się nowe życie.
2. Koty wiedzą!
Jeżeli macie kota i zaczął się zachowywać w dziwny sposób (często patrzy na
Wasz brzuch, kładzie się na nim albo kładzie same łapki), to wiedzcie, że coś
się dzieje. Ja dzięki naszemu czarnemu sierściuchowi dowiedziałam się o ciąży
już w trzecim tygodniu, położył mi łapki na brzuchu i długo się na niego
patrzył, co dało mi sygnał do zrobienia testu ciążowego (okres spóźniał mi się
dopiero 4 dni), a na nim pojawiły się dwie kreski.
3. Rozstępy na
piersiach mogą pojawić się dużo szybciej niż na brzuchu, więc ich pielęgnacja
jest ważna od samego początku. Na pewno słyszałyście, że produkty typu „bio oil”
można stosować dopiero po trzecim miesiącu ciąży. A zastanawiałyście się czemu
tak jest? Ja myślałam, że w tych kremach są jakieś składniki, które mogą źle
oddziaływać na płód, ale w pewnym momencie zaczęło mnie zastanawiać dlaczego
niby te składniki mają źle działać na dziecko w pierwszych trzech miesiącach, a
później nie? Skonsultowałam tąę sprawę z lekarzem. To wcale nie jest tak, że coś
źle działa. To nawet nie jest tak, że oni nie znają działania tych kremów w
pierwszym trymestrze, więc dla pewności dodają klauzulę „nie stosować (…)”.
Powód jest banalny. Gdy wsmarowujemy w siebie wszelkie mazidła robimy to ruchem
okrężnym, masując smarowane miejsca. Takie stymulowanie brzucha czy piersi w
ciąży może wywołać przedwczesne skurcze. Dlatego firmy produkujące takie kremy
wolą zabezpieczyć się informacją o niestosowaniu produktu. Więc, jeżeli
będziecie wklepywać w biust (czy w brzuch) krem na rozstępy, nic złego nie
powinno Wam się stać! Ja tego nie wiedziałam, więc na moich piersiach zdążyły
wyjść czerwone pręgi. No cóż, trudno, ale Wy możecie tego uniknąć.
4. Karmienie
noworodka w pierwszych 2-3 dobach po porodzie jest bardzo trudne. W piersiach
nie ma jeszcze treściwego pokarmu, jest tylko tak zwana siara. Nie wiem jak wygląda to u innych matek i dzieci, jednak u mnie każde przystawienie małej do
karmienia kończyło się płaczem i jej i moim. Jej, bo nie dojadała, moim, bo
niestety to strasznie bolało. Ważne jest w tej sytuacji jak najczęściej
przystawiać dziecko do piersi, aby jadło jak najwięcej, jednak gorzej jest rozwiązać
kwestię bólu. Moje brodawki były poharatane aż do krwi, ale całe szczęście
żyjemy w XXI wieku i w aptekach można kupić taką magiczną rzecz jak nakładki
laktacyjne (maść z lanoliną również działa zbawiennie, polecam stosowanie przez cały okres karmienia, nawet jak brodawki już nie krwawią i nie bolą). Mnie one wybawiły z
opresji. I mimo, że położne w szpitalu odradzały mi ich stosowanie (bo dziecko
nie będzie już w ogóle umiało chwytać brodawek, bo będzie się zapowietrzać, bo
lepiej bez), to właśnie dzięki nim nadal mogę karmić moją córeczkę piersią.
Wszystko jest dla ludzi, a lepiej karmić przez takie nakładki niż męczyć się z butelką czy przerzucić na mleko modyfikowane.
5. Nawał pokarmu.
Przychodzi w 3-4 dobie po porodzie zaskakując nas jak buka muminki i trwa od
kilku do kilkunastu dni. U mnie całe szczęście trwał kilka. O co w nim chodzi? W Twoich piersiach tworzy się tyle pokarmu, że mogłabyś
wyżywić wszystkie głodujące dzieci w Afryce, a stanik tak się opina, że czujesz
jakbyś bezwiednie zrobiła sobie sylikony, no i boli to, cholernie boli.
Okropieństwo. Jak to przetrwać? Jak najczęściej karmić maluszka, przed
karmieniem robić sobie gorące okłady, po, zimne oraz odciągać między karmieniami
10-15 ml mleka, tak żeby poczuć lekką ulgę (mocnej nie poczujecie aż do
stabilizacji laktacji). Jak leżałam w szpitalu po porodzie, to pokłóciłam się z
jedną położną z działu noworodkowego. Gdy później owa Pani usłyszała jak w
rozmowie z inną położną narzekam na ból piersi, podeszła do mnie i powiedziała,
że muszę odciągnąć pokarm do zera, żebym przypadkiem nie dostała zapalenia
piersi. Owa Pani położna była idiotką i kretynką, bo inaczej nazwać jej nie
potrafię i autentycznie chciała zrobić mi krzywdę. Dlaczego? Dlatego, że odciągnięcie
pokarmu do zera równałoby się z tym, że mój organizm wytworzyłby go jeszcze
więcej. Natura wymyśliła to tak, że w tym czasie ocenia ile nasze dziecko je i
pod niego w późniejszym czasie dostosowuje ilość wytwarzanego pokarmu. Gdy
odciągniemy pokarm do zera, dajemy sygnał, że nasz szkrab tyle właśnie mleka
potrzebuje do rozwoju, więc trzeba go tyle na nowo wytworzyć, żeby maluch
przypadkiem nie był głodny. Ten trudny okres trzeba po prostu przetrwać, aby
później było lepiej, choć nadal nie idealnie.
Myślałam, że karmienie piersią przychodzi
naturalnie. Matka ma pokarm, dziecko odruch ssania, przykładasz malca do
piersi, on chwyta i pije. Niestety. Karmienia musicie się nauczyć i Ty i Twoje
dziecko. Nie jest to łatwe i niestety może przysporzyć wielu nerwów Waszej
dwójce jednak nie należy się poddawać i pamiętać, że Twój pokarm to najlepsza
rzecz jaką możesz dać swojemu dziecku w jego pierwszych miesiącach życia. My nadal walczymy i nie zamierzamy się poddać! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz